piątek, 29 lipca 2011

Jagodzianka po południu

W dalszym ciągu podróżujemy po morzach Południa, schodzimy także na ląd. Chyba możemy sobie znaleźć jakąś wyspę? A tam: tytułowa jagodzianka-marakuja, czyli passiflora, czyli męczennica jadalna albo granadilla purpurowa (uff, ta wielość nazw, a są jeszcze odpowiedniki w innych językach - też liczne...) roślina pochodząca z Ameryki Południowej, a obecnie uprawiana w wielu krajach tropikalnych. Ma słodko-kwaśne, orzeźwiające owoce, jagody właśnie. Po rozkrojeniu można wyjadać wnętrze łyżeczką, wydrążonym miąższem polać sobie ulubiony jogurt, albo udekorować nim deser Pavlova* (chociaż odbiega on kolorystycznie od prezentowanej bransoletki jak białe od czarnego.
*Pavlova – deser australijski, rodzaj torcika bezowego udekorowanego bitą śmietaną i świeżymi owocami, najczęściej truskawkami, kawałkami brzoskwini bądź owocami kiwi (tako rzecze Wikipedia).

czwartek, 28 lipca 2011

Bąbelki "water blue". Motyw #23

Bajkowa podróż po morzach południowych powinna w pewnym momencie przybrać turkusowy odcień błękitu. Prawo skojarzeń :)
Taki właśnie kolor ma zawieszka do telefonu zrobiona z oplecionej frywolitką filcowej kulki. Myślę, że bąbelków powinno być więcej, aby efekt był bardziej widoczny i zrobię je, ale w kolorach wody z różnych szerokości geograficznych. Tych "nieziemskich" też.

środa, 27 lipca 2011

El Dorado

No, skoro objęłyśmy już kapitański mostek, to możemy wyruszyć w rejs, w podróż w poszukiwaniu frywolitkowego Eldorado. Ja już dawno rozpoczęłam przygotowania do tej wyprawy od zgromadzenia odpowiedniego sprzętu i materiałów. A znaleźć dobre, wytrzymałe nici metalizowane wcale nie było łatwo. Ale udało mi się i zakupiłam:
- niemieckie nici Metallic Madeira* No. 15 w kolorze Gold 27 (60% poliester, 40 % poliester metalizowany) - odcień miodowy, gładkie skręcone z trzech złotych spiralek owiniętych na białym "rdzeniu";
- tureckie nici firmy İPLİKSAN (skład pewnie podobny, ale nie opisany) - bardziej żółte, grubsze i lekko chropowate w dotyku, skręcane podobnie, ale na żółtym podkładzie.
Oba te kordonki (bo tak są też określane w sklepach internetowych) nadają się do frywolitek, ponieważ są wystarczająco gładkie i mocne i nie pękają podczas zaciągania kółeczek. Możliwe jest nawet prucie** robótki i dalsza praca tą samą nitką. Jedyne, co mi przeszkadza, to to, że na zaciągniętych słupkach ujawnia się kolor rdzenia.
Ale znając możliwości i ograniczenia "ekwipunku" można się udać na nieco krótszą eskapadę i zamiast od razu oczekiwać - jak konkwistadorzy - totalnego ozłocenia, zadowolić się złotawymi "przyusznymi dyndałkami", które (w dalszym ciągu pasując do kapitańskiego munduru) mogą być podstawą pirackiej stylizacji.

*o nich już kiedyś pisałam

**czyli, we frywolitkach, mozolne rozwiązywanie zaciągniętych supełków/słupków

wtorek, 26 lipca 2011

Niebieskie jak Morze Czarne

Morskie klimaty trzymają się mocno, tym razem w wersji czarno-błękitnej. Szklane matowe koraliki niemal świecą w tym połączeniu, więc dla ułatwienia dodałam im trochę słońca i zrobiłam mosiężne wykończenia (zapięcie bransoletki i pętelki w wisiorku). W efekcie wyszło coś pasującego doskonale do damskiego kapitańskiego uniformu :) Ahoj!

środa, 20 lipca 2011

Morskie opowieści

No i znowu "zestaw" na udane wakacje :) W morskim klimacie, choć niekoniecznie na plażę - na przykład do długich szerokich spodni w stylu Marleny Dietrich (można zobaczyć podobne w stylizacjach na blogu Vintage Girl tu i tu). Oczywiście, jak przystało na marynarskie nawiązania, w kolorze granatu lub indygo do białej bluzki. Kompozycja kolorystyczna odrobinę szkolno-galowa, ale całość jednak zupełnie dorosła.

piątek, 15 lipca 2011

Owocowy koktajl

Lato w pełni... W pełni "tropikalnego" szaleństwa pogodowego. No, może niezupełnie: nie ma ustalonych pór deszczowej i suchej. Występują niby naprzemiennie, ale dosyć nagle się zmieniają, kiedy tropikalny upał z dnia na dzień ustępuje pola jesiennym deszczom i spadkowi ciśnienia. A potem z powrotem. Kto może albo chłodzi się w domowych pieleszach (o ile się nie nagrzały), albo się w nich grzeje. Proponuję więc miętowo-limonkową lemoniadę z lodem lub gorące naleśniki z jagodową konfiturą :)

piątek, 8 lipca 2011

Grenada, Alhambra... Motyw #22

Ten akurat komplet wykonałam z myślą o konkretnej osobie, bardzo wyjątkowej osobie. I, jak jej obiecałam, bransoletka jest bez koralików. Prawie... Naprawdę nie mogłam nie dodać tych maleńkich okruszków koloru, zwłaszcza że chciałam jakoś nawiązać do zdobienia kolczyków. Mam nadzieję , że zostanie mi to wybaczone :)

czwartek, 7 lipca 2011

Bez, czyli lilak. Motyw #21

Bzy kwitły w maju. A w zasadzie nie bzy*, tylko lilak pospolity (Syringa vulgaris L.) z rodziny oliwkowatych. Ale ponieważ inspiracje nie trzymają się "biochronologii" i nie mają określonych okresów wegetacyjnych, to bzowe skojarzenia dopadły mnie liliowo właśnie teraz :)

*bzy to roślina z zupełnie innej rodziny; należy do niej na przykład bez dziki (Sambucus L.)

wtorek, 5 lipca 2011

Misz-masz

Początek wakacji nie oznacza rozstania z rękodziełem. I właśnie z czółenkami do frywolitki wyprawiam się na wszelkie wojaże. W tych terenowych pracach nie pojawiają się koraliki, bo wożenie takiego drobiazgu ze sobą uważam za zupełnie niepraktyczne: występuje toto zazwyczaj w nieporęcznych pudełeczkach, rozsypuje się w najmniej odpowiednich momentach i w dodatku trzeba zabierać odpowiednich rozmiarów szydełka*... Nie, nie, to nie dla mnie. Tego lata powstaną więc kolorowe bransoletki, zakładki i inne - "niewymyślone" jeszcze przeze mnie - przedmioty niewymagające dodatkowych ozdób.
Ale na razie twórczość stacjonarna :)
*bo szydełko zamontowane w czółenku jest często, w stosunku do otworów w koralikach, za duże


poniedziałek, 4 lipca 2011

Klucz do wakacji

Wakacje się zaczęły! Chociaż nadal się uczę, to dawno przestałam być w wieku szkolnym i wakacje nie zaczynają się dla mnie od ostatniego dzwonka, lecz od początku lipca. To moment, kiedy mam już sprecyzowane plany wyjazdowe i wiem, co - oprócz wakacyjnego niezbędnika - spakuję do plecaka. I że zobaczę fale bijące o brzeg, a któregoś wieczoru w górach zagra dla mnie wiatr... Może to mało "odkrywcze", ale lubię miejsca, które znam. Powracanie do nich to dla mnie klucz do dobrych wakacji :)