Na wiklinowe ścieżki wkroczył "łucznik". Bo czyż nie z arkadami kojarzyć się może splot ścianek w tym typie koszyka zwanym tacką ażurową? Wyplata się całość szybko. Na tyle szybko, że ręce zdążą się tylko rozgrzać, a praca jest już skończona. I trzeba zrobić kolejne - chociażby tylko małe - "łucznicze" ćwiczenie, żeby nie zostawiać dłoni z tym szczególnym rodzajem niedosytu... A ponieważ wszystko, co małe (nawet jeśli nieco koślawe...) jest urokliwe, to dwa maleństwa znalazły się w dobrych rękach zanim zrobiłam im zdjęcia :)
rzeczywiście bardzo uroczy koszyczek... :)
OdpowiedzUsuńkojarzy mi się z niedzielnymi śniadaniami jak byłam mała... :)
uroczy :) ja tam krzywizn nie dostrzegam :))
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia jak wyplata się takie cudne koszyczki, ale uwielbiam je - właśnie takie, idealne na kłębuszki ;-)
OdpowiedzUsuńPodziwiam i zazdraszczam