piątek, 30 listopada 2012

Macierzanka

Ciąg dalszy zakładkowego szaleństwa, czyli sposobu na wykorzystanie resztek nici z różnych prac. Oczywiście zawsze trzeba dodać coś z kłębka dla uporządkowania kompozycji, ale znikają te małe zwariowane pozostałości innych tworów...

czwartek, 29 listopada 2012

Ogród różany

Zakładkowy przerywnik w pokazywaniu koralikowych żmijek: według zmodyfikowanego wzoru na koronkę brzegową "Empress" z książki The Tatter's Treasure Chest (str. 72). Jak z bajki o śpiącej królewnie...

piątek, 23 listopada 2012

Skrzydła jesienne

Na fali upcyklingu listowych obciążników przyfrunął też bardziej jesienny motyl. Chociaż ostatnio zajmują mnie już inne "zwierzątka"...

środa, 21 listopada 2012

Jeszcze jest lato na skrzydłach motyla...

A to lato utrzymuje się tam tak długo, ponieważ jest pokryte wieloma warstwami lakieru akrylowego. I zostanie tam na wieki, i nie odleci, bo i sam papierowy motylek przyklejony jest do metalowej płytki (takiej do obciążania listów) pomalowanej wcześniej farbą wymieszana z medium do metalu...

poniedziałek, 19 listopada 2012

Konieczność

Co jakiś czas przychodzi moment, że trzeba zrobić porządek we frywolitkowym warsztaciku: odwinąć resztki nici z czółenek i zobaczyć, ile takich resztek się uzbierało, a potem spróbować je wykorzystać. Ja robię wtedy zakładki. Była już seria zakładkowych Kłosów, teraz "resztówki" bez skojarzeń zbożowych :)

sobota, 17 listopada 2012

Lubię czytać...

I chyba właśnie dlatego lubię też zakładki: lubię ich używać i lubię je tworzyć. Lubię się nimi bawić, kiedy czytam w autobusie. Lubię wiedzieć, że są bezpieczne nawet kiedy czytam w wannie. Lubię moje zakładki :)





Ta powstała według wzoru Jon Yusoff "Bookmark with overlapping chains"

środa, 14 listopada 2012

33. Sznurkowe opowieści - indyjskie paciorki

Chciałam napisać o kolorze koralików, że to indyjski błękit, ale obawiam się, że taki kolor nie istnieje... A kolczyki są jak najbardziej realne, całkiem nowe, poniedziałkowe :)

wtorek, 13 listopada 2012

Odyseja ceramiczna cz.11 - zdołowana?

Zdołowana, ale nie przygnębiona :) Bo to ceramika z gliny szamotowej wypalona w piecu ziemnym, czyli w odpowiednio przygotowanym dole. Ja sobie wymyśliłam moździerz do ucierania (np. pesto) z tłuczkiem, który ma też końcówkę do wyciskania cytryn - a co, jak szaleć, to szaleć :D

poniedziałek, 12 listopada 2012

32. Sznurkowe opowieści - w starym kinie

Ogłaszam powrót do frywolitek :) Będzie on na razie polegał na pokazywaniu zaległości, które od września nie mogły się doczekać zrobienia zdjęć. Czyli, jak w starym kinie: nic nowego, ale mam nadzieję, że te "stare kawałki" też mają jeszcze swój urok.
PS. Zgłosiłam ten naszyjnik do akcji "Rękodzieła dla Marcinka". Marcinkową historię możecie poznać na jego blogu: http://www.marcin-sporek.blogspot.com/

wtorek, 6 listopada 2012

Odyseja ceramiczna cz.10 - denim swirl

Uparłam się. Uparłam się na ten kolor i oczywiście przesadziłam: dałam do gliny zbyt dużo tlenku kobaltu i zamiast niebieskiego jeansu wyszedł wściekły granat... Dowściekliłam go jeszcze szkliwieniem, ale co tam - raz się żyje :) Więc z tego uporu - żeby też nie robić z barwionej gliny koralikowej biżuterii - powstała miseczka wylepiana w prowizorycznej formie (czyli metalowej misce wyłożonej folią). Najpierw jasny placek dna, potem "ślimaczki" jasne i ciemne, jeszcze jasne uszczelniające wnętrze. I koniec. Koniec ceramicznej Odysei...

poniedziałek, 5 listopada 2012

Odyseja ceramiczna cz.9 - dla Szeherezady

Mały pomocnik do opowiadania historii: na niezbyt wysoką świeczkę, która nigdy nie dotrwa do końca opowieści... i niejako wymusi "ciąg dalszy", kontynuację wieczoru.
Ulepiony z drobnoziarnistej szamotowej gliny, malowany podszkliwnie farbą w kolorze indygo.