czwartek, 29 stycznia 2015

Kiedy torebki po pieczywie przydają się raz jeszcze (część 2)

Kolejna tura "krzywulcowych podopiecznych". Tych trzech ostatnich samurajów też powstało z materiałów wykorzystanych wtórnie, między innymi z torebek po bagietkach (to te białe). Nowy był tylko sznurek, scrapowe nity i oczka. Przydał się introligatorski klej i odrobina uporu, żeby to wszystko zgromadzić :)

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Kiedy torebki po pieczywie przydają się raz jeszcze (część 1)

Pora się przyjrzeć z bliska notesom, które znalazły schronienie w krzywulcu z papierowej wikliny. Powstały z różnych śmieciowych materiałów - poddanych w ten sposób upcyklingowi - można je więc swobodnie nazwać "junk journalami". Okładki to tekturki z opakowań po rajstopach i resztki trójdzielnych kalendarzy, oklejone papierem do pakowania, którym ktoś ofiarnie wypychał przysyłane do mnie paczki. Podwójne kartki są z papierowych torebek przychodzących ze mną do domu z różnych piekarnianych zakupów - z bazaru, Biedronki i Lidla, z wakacji. Nieopatrzone żadnymi dodatkowymi naklejkami, a tylko brązowym nadrukiem, "rozprute" i wywinięte na lewą stronę,  przycięte na równo i wszyte grupami tak, aby grubość zagiętych do wszycia otwartych brzegów kartek tworzyła miejsce na warstwy wklejanych papierków, pocztówek, koronek, bilecików i innych wspomnień. Wspomnień z przeszłości lub z podróży.

czwartek, 22 stycznia 2015

Krzywulec i inni

Czasami robię różne rzeczy inaczej niż zwykle, żeby się przekonać, czy dany sposób jest nadal takim, którego nie lubię, czy jednak coś się zmieniło... W przypadku mocowania wikliny papierowej do dna koszyka przez wklejenie tutek pomiędzy dwie warstwy tektury - nic się nie zmieniło: nadal ta metoda mi nie pasuje. 
Testy owe skończyły się jesienią - tak, tak, długo przed świętami :) - wypleceniem najbardziej krzywego (jak do tej pory) "prostokątnego" koszyka. Jak widać poniżej jest krzywy z każdej strony, więc nie da się go, po prostu, postawić na półce odpowiednim bokiem do widza, żeby ukryć wszystkie mankamenty.

Jedynym sposobem na wybrnięcie z tej kłopotliwej sytuacji było uczynienie z wady zalety i dopasowanie do koszyka odpowiednich elementów, które pozwolą z "krzywizn" wydobyć odrobinę uroku. Stał się więc krzywulec pojemnikiem na upcyklingowe notesy - również, jak on, niedoskonałe.

poniedziałek, 19 stycznia 2015

Świąteczne nastroje - zapach miodu i pomarańczy

Choć dużo czasu minęło od świąt (i jeszcze więcej od ostatniego wpisu), to post ten będzie świąteczny, bo około-prezentowy. Czasem tak się zdarza, że prace powstają radośnie i niemal masowo, a pisać o nich i robić im zdjęć jakoś nie mam weny - tak też było z siedmioma zestawami o korzennej nucie zapachowej. Składały się one z pojemniczków z papierowej pulpy (formowanych na foremkach do pieczenia ciasta) wykończonych linką z papierowego sznurka, w których mieściły się duże słoje z domowymi orkiszowymi pierniczkami, małe słoiczki z miodową herbatą i pomarańczowe świeczki odlane w silikonowych foremkach do babeczek*. Zakrętki dużych słojów zyskały ozdoby z końcówek karniszy lub drewnianych gałeczek do mebli i razem z pozostałymi zakrętkami zostały pomalowane farbą do drewna i metalu. Jeden zestaw miał trochę inny skład i zamiast świeczek zawierał piórnik (z pulpy uformowanej na bazie plastikowej butelki po balsamie), którego korpus opasywał splot turecki z papierowego sznurka.

*Z roztopionych w kąpieli wodnej resztek wosku (z pływających świeczek), zabarwionych kredką świecową i aromatyzowanych naturalnym olejkiem pomarańczowym.