piątek, 29 stycznia 2016

Linki wijącego się wzoru

Zainteresował mnie wzór, do którego namiary zamieściła na swoim blogu Ninetta, a i chusta ślubna na zlinkowanej stronie zrobiła na mnie naprawdę duże wrażenie. Bez konkretnego celu zabrałam się więc za pracę, bo chciałam koniecznie sprawdzić czy taki zawiły ornament - na jedno czółenko i kłębek - sprawi mi przyjemność*. I przyznam, że wiążę się go bardzo sympatycznie, ale trzeba bardzo uważać, żeby "zakręcać" w odpowiednim kierunku :)
Na szczęście, w kolejnym poście Ninetta zamieściła schemat tego fraktalowego, samopowtarzalnego wzoru, co zdecydowanie ułatwiło mi pracę i podjęcie decyzji, że zrobię kwadrat i wszyję go w poszewkę na jasiek.
*Praca z tym wzorem spodobała mi się na tyle, że kupiłam u Midii na wyprzedaży ogromne czółenko Tatsy (11x3,2cm) z myślą o zrobieniu czegoś naprawdę dużego.

poniedziałek, 25 stycznia 2016

Bibliofilska bransoletka

Żadna miłośniczka książek nie zna dnia ani godziny, kiedy może się natknąć na wymarzoną książkę, którą należy natychmiast kupić i zacząć czytać. Ale każda z nich może być przygotowana na taką chwilę z bransoletką z lnianego kordonka w naturalnym kolorze, która będzie też z dumą pełnić funkcję zakładki :)


wtorek, 19 stycznia 2016

Radość "upcyklisty" 2, czyli: dlaczego kocham markety budowlane

W każdym markecie budowlanym znajduje się - mój ulubiony - dział metalowy. Kiedy tam wchodzę zazwyczaj, niestety, natykam się na pracownika obsługi, który pytaniem "czy mogę w czymś pomóc?" próbuje zepsuć mi radość szperania i odkrywania nowych zastosowań dla znalezionych tam skarbów. Pytanie to tym bardziej mi przeszkadza, że nie jest kierowane do wszystkich osób odwiedzających ów dział, a tylko do kobiet, które przecież absolutnie nie mogą wiedzieć, czego szukają na tym dziale... Cóż, ja szukam tam inspiracji lub uzupełnienia pomysłów czekających na realizację, a moja wyobraźnia pędzi galopem w kierunkach, których żaden pracownik działu metalowego przewidzieć nie może. 
Po jednej z takich wizyt dokończona została upcyklingowa taca, bo znalazłam małe (sprzedawane oddzielnie) obejmy będące elementem zasuwy trzpieniowej. Mnie, wraz ze śrubami i wspominanymi wcześniej nakrętkami kołpakowymi, posłużyły jako mocowanie liny skręconej z papierowego sznurka. W ten sposób powstały uchwyty tacy i mini-nóżki od spodu. Zapas tych drobnych elementów mam - tak na wypadek kolejnego pomysłu ;)