środa, 16 maja 2012

Yoyo, jo-jo! O, yeah :)

Nigdy w życiu nie przypuszczałam, że będę robić broń!!! No, dobra, żartowałam :) 
Zabawkowe jojo prawdopodobnie wywodzi się od dawnej filipińskiej broni, z którą polowano na nadrzewne zwierzęta... Cóż, trudno mi zweryfikować tę informację, ale nie byłby to pierwszy przypadek, kiedy rzeczy zmieniają swoje przeznaczenie i miejsce w kulturze. Z drugiej strony jojo było podobno znane w Chinach, a już na pewno w starożytnej Grecji w V wieku przed Chrystusem. Ach, dawni przedstawiciele ewolucjonizmu i dyfuzjonizmu (w etnografii) mieliby tu pole do popisu i możliwość przedstawienia swoich teorii na tym pięknym sklejkowym przykładzie:)))
To konkretne jojo jest zrealizowaniem, w ramach szkolnych zajęć z form użytkowych, moich dziecięcych marzeń o posiadaniu tej kieszonkowej zabawki. I to wydaniu klasycznym, czyli bez łożyska umożliwiającego wykonywanie różnych "ewolucji" w 5 stylach... Za to ze sklejki, toczonego kołeczka*, farb akrylowych i takiegoż lakieru oraz sznurka skręcanego własnoręcznie z kordonka Ada 5 (Ariadna) w kolorze 404.

* Serdecznie dziękuję mojemu Teściowi za pomoc w zamontowaniu rzeczonego kołeczka :)

4 komentarze:

  1. I LOVE YO-YOS! This is beautiful!
    Fox : ))

    OdpowiedzUsuń
  2. Jojo extra, a Teściowi trzeba postawić piwo( jeżeli może pić oczywiście!), a nie tam - dziękuję:))))). Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń