Pokazywanie postów oznaczonych etykietą nici. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą nici. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 22 listopada 2016

Miniatura, czyli niedokończona serwetka

Na początku lata, a dokładnie 2 lipca, odwiedziłam warszawskie Muzeum Domków dla Lalek. Wizyta była przemiłym oderwaniem się od skwaru i gwaru miasta, i okazją do wypatrywania ciekawostek w miniaturowych rozmiarach. Na przykład na maleńkiej poczcie:
Zachęcona takimi widokami i rekomendacją pani kustosz kupiłam książkę Miniaturzystka Jessie Burton*. A zaraz potem "zaczął za mną chodzić" wzór pewnej prostokątnej serwetki, którą widziałam na blogu Diane. Ale dopiero, kiedy zobaczyłam wersję kolorystyczną w wykonaniu Fox, stwierdziłam, że muszą mieć podobną już, teraz, natychmiast! Wyciągnąwszy z zapasów turkusowo-błękitny kordonek przystąpiłam do pracy niezwłocznie. Jednak niecierpliwie wiążąc frywolitkowe słupki robiłam zbyt małe pikotki, więc moja robótka zaczęła stawać dęba... Gdy się człowiek spieszy, to się diabeł cieszy - ludowe przysłowie okazało się nad wyraz prawdziwe. Cóż było robić: pracę zaczęłam od nowa, a z niedokończonej serwetki powstała zakładka, która idealnie pasuje do okładki Miniaturzystki. Czyli: nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, jak mówi inne porzekadło :)
*Jeszcze jej nie czytałam, więc nie odpowiem na pytania o treść :)

poniedziałek, 1 lutego 2016

Pasja...

Urzekło mnie pewne serduszko, na które natknęłam się na portalu Pinterest. Nie mogłam nigdzie znaleźć wzoru, więc absolutnie bezczelnie - choć z pewnym trudem, bo zdjęcie jest niewyraźne - zliczyłam frywolne słupki i zrobiłam sobie kilka takich serduszek z grubego kordonka "Ada 5" (40 tex x 6 50g/205m).
PS. Może znacie autora pierwowzoru?

czwartek, 7 maja 2015

Skrzyżowanie z Mary Konior

Gdzieś pomiędzy szpachlowaniem ścian a malowaniem sufitu wywiązałam krzyżyk. Wzór zaczerpnęłam z książki "Tatting with Visual Patterns" autorstwa Mary Konior i o ile wewnętrzne okrążenie zaczerpnęłam dokładnie, o tyle w rzędzie zewnętrznym zaufałam swojej pamięci i wyszło trochę inaczej niż w oryginale... Moje łuczki trzymają się kółeczek, a nie powinny :)
Od siebie dodałam też miodowe koraliki, żeby dodać nieco błysku mocno skręconej matowej nitce ("Ada 10", col. 407).

środa, 30 października 2013

Na zimowy bal, bo karnawał już niedługo

Wiem, że jeszcze nie było Mikołajek, nie mówiąc o Sylwestrze, a ja wychodzę daleko przed szereg i już "wieszczę" karnawał... Mam jednak zwyczaj przypominać znajomym na początku września o nadchodzących świętach, bo dla osób wykonujących prezenty własnoręcznie jest do odpowiedni czas by zacząć myśleć o bożonarodzeniowych podarunkach. Dlaczegóż więc nie przypominać o karnawale pod koniec października? W końcu trzeba mieć czas, by przygotować kreacje :)
Wzór znalazłam na stronie Jane Eborall i mimo że jest oddzielny przepis na kolczyki, to korzystałam z tego na bransoletkę. Stare guziki namierzyłam w moich przydasiowych zasobach, a w zapasach materiałów odpowiednią metalizowaną Madeirę. Zdjęcia zrobiłam na różnych tłach, żeby pokazać, jak zmienia się "charakter" kolczyków zależnie od otoczenia.

wtorek, 8 października 2013

Wywabianie jesieni

Tymi postem podejmuję próbę wywabienia z ukrycia złotej polskiej jesieni. Trochę mam już dość dni, które ani nie są ciepłe, ani słoneczne, ani nawet klimatycznie (czytaj: urokliwie) mgliste - co ostatnio obiecywali różni spece od meteo... Chociaż z drugiej strony jest mgliście, czyli niezdecydowanie i niewyraźnie - pogoda potrzebuje energii. Podrzucam więc moje trzy grosze: parę kolczyków "na bogato", z tureckich metalizowanych nici i całego stada krwistych koralików.

wtorek, 2 października 2012

27. Sznurkowe opowieści - wrzosowisko

Udało się! Mam dla Was wrzosowisko :) 
Mój pierwszy wzór, jaki w końcu opracowałam na czysto! Diagram miał być gotowy już wczoraj, ale poległam przy komputerowej obróbce graficznej... A ponieważ rękodzieło idzie mi nieco lepiej, to narysowałam schemat odręcznie. Zdjęcie też zrobiłam "z ręki". A potem już tylko "ręcznie" - w jednym z nielicznych programów, w jakich się poruszam - dodałam opisy. 
Naszyjnik wiązałam ze sznurka i to dla tego materiału rozrysowany jest schemat (dla porównania - zdjęcie owego sznurka i kordonka typu Aida). 
Mając nadzieję, że wszystko jest czytelne - zapraszam do testowania!

piątek, 29 czerwca 2012

Od ogółu do szczegółu...

Koronka frywolna to jedyna dobrze sfotografowana przeze mnie część dyplomu - o zdjęcia innych elementów będę prosić szkolnych mistrzów fotografii. Wszystko dlatego, że mój aparat postanowił* z prostokątnej ramy zrobić "coś" na kształt piłki do rugby i nie mam zdjęć własnej pracy poza zamieszczonymi w poprzednim poście zdjęciami z telefonu komórkowego... Na razie więc "w szczegółach" sama frywolitka, której wzór mam dzięki wpisowi Jon na jej blogu i podanym przez nią namiarom na koronkowy przepis. Oczywiście musiałam trochę pozmieniać, żeby dopasować wzór do założonego przeze mnie kształtu i wymiarów (30x20cm): dlatego dodałam wypełnienie środka i rządek brzegowy na obu krótszych bokach (pomijając jednocześnie ostatnie okrążenie z przepisu). Koronkę wiązałam z nici Ada 5 (Ariadna) o grubości 40 tex w kolorze 407. I to wszystko w czterech egzemplarzach, które najbardziej mi się podobały ułożone razem - jeden na drugim :)


*No, dobra, fotografem prawdziwym, to ja nigdy nie będę, bo mi się "rąbek spódnicy baletnicy" zawsze gdzieś zaplącze i nie ma co przerzucać odpowiedzialności na aparat...

niedziela, 27 maja 2012

Opowieść z Dzikiego Wschodu (cz.2) - krajka

Oto wełniana krajka, która powstała na szkolnych warsztatach* tkania na tabliczkach. Jej wzór jest wynikiem konsekwentnie powtarzanej pomyłki - według mojego projektu miał bowiem przedstawiać romby :) Sam wzór i układ kolorów można zaprojektować i jest to tak przyjemne, jak późniejsze tkanie. Gorąco polecam! 
Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o tej technice, to odsyłam do postu na blogu Dorartthei, lub własnych poszukiwań internetowych pod hasłami: tablet lub card weaving. Ja na razie wracam do kończenia prac dyplomowych. To jeszcze potrwa, niedługo, ale jednak...
Wybaczcie jakość zdjęcia po lewej - jest zrobione aparatem telefonu...

*ULRA w Woli Sękowej k/Sanoka

wtorek, 8 maja 2012

Zawsze musi być ten pierwszy raz...

Po raz pierwszy moje prace zagościły na prawdziwej wystawie! Do IV edycji ogólnopolskiej wystawy rękodzieła artystycznego "Z nici Ariadny" zgłosiłam dwie - pokazywane wcześniej na tym blogu - serwetki wykonane z nici Zefir i Ada (kremowo-beżowa) oraz Kaja (biała). Obie zostały zakwalifikowane i będą "wystawione na pokaz" w Centralnym Muzeum Włókiennictwa w Łodzi od 10 maja do 2 września 2012 roku. Cieszę się, jak dziecko, że znalazłam się w doborowym towarzystwie rękodzielników!

niedziela, 23 października 2011

Opowieści zimowej ciąg dalszy

Kolejny post bez obrazków, bo na razie nie robię nic całkiem nowego. Zdecydowałam się jednak powiększyć serwetkę, którą pokazywałam jakiś czas temu (Opowieść zimowa). No i stosuję tę "terapię frywolitkową" na bulbę przeklętą, czyli ganglion - zwany też uroczo torbielą galaretowatą. Cudne nazwy, nieprawdaż? Bulba to mój wymysł...
Zmieniłam nici z naturalnego Zefira na Adę (30 tex) Ariadny w kolorze 407 (miodowy taki) i wymyślam na bieżąco wzór, starając się zachować charakter oryginału.

środa, 12 października 2011

Koronka frywolitkowa

Tym razem szkolna praca z koronki frywolitkowej: serwetka według wzoru "Arches" Marilee Rockley wykonana z nici Kaja (Ariadna), które nadają się raczej do robót szydełkowych. Frywolitka z nich wyczółenkowana jest miękka i wymaga jeszcze lekkiego krochmalenia. Oryginalny wzór musiałam dostosować do grubości nici i dodać jeden element raportu, więc środek składa się z siedmiu, a nie z sześciu kółeczek.

wtorek, 30 sierpnia 2011

Stara baśń, albo zabytki Samarkandy

Takie - odległe w czasie i przestrzeni - skojarzenia budzi we mnie ta zakładka. To ze względu na kolor i użyty materiał, czyli dziwny kordonek o naturalnej barwie, który w składzie swoim ma len. Ale być może nie tylko... Kilka moteczków tych nici kupiłam przypadkowo w sanockim second-handzie a sądząc z języka opisu na metce wnioskuję, że są niemieckie*, lecz reszty nie daje rady przetłumaczyć żaden translator on-line. Nici są matowe, lekko mechate i naprawdę mocne, bo mimo trudności z zaciąganiem kółeczek (to przez tę "mechatość") nie pękają. Sama robótka wygląda odrobinę zgrzebnie, jak wykonana z wełny, ale już wiem, że i takie frywolitki mają swoje zwolenniczki.
*zdjęcia nici i metki zamieszczę niedługo w poście o materiałach

wtorek, 23 sierpnia 2011

Żeby było czym założyć - Kłos I

Lato się kończy, niektórzy zaraz wracają do szkoły, a ja zaczynam zakładkowe żniwa! A raczej urządzam dożynki, bo zakładki robiłam starając się wykorzystać wszystkie kolorowe resztki włóczek, które mają zwyczaj zostawać na czółenku po wysupłaniu małych robótek (zresztą większych też, tylko jest ich stosunkowo mniej) . No i oczywiście trudno mi teraz ustalić, co to były za nici. Jedynym pewnikiem jest to, że bawełniane :) Oto pierwszy kłos:


środa, 26 maja 2010

Od Mamy do kłębka

Jeśli chodzi o przeróbki i nieodpartą potrzebę przyłożenia do wszystkiego ręki, to nie przepuszczam nawet firmowo zwiniętym kordonkom. Na swoją obronę mogę tylko dodać, że tak przewinięte kłębki - pozbawione dużej papierowej rolki - zajmują zdecydowanie mniej miejsca. Podstawy tej szczególnej sztuki "motania" przekazała mi moja Mama, a ja potem tylko zaczęłam ją rozwijać i po prostu stosować. Czy ktoś jeszcze tak przewija?

Swoiste nowe zamotanie przeszły i nici Garden i Monika czy Maxi. Upiekło się tylko Zefirowi Ariadny, jego forma była dobra od początku:

PS. Mamie jestem wdzięczna, że nigdy nie hamowała moich rękodzielniczych i robótkowych zapędów. Do tej pory zachęca mnie do poznawania tych wszystkich ciekawych nowych rzeczy, które mogę spotkać na mojej drodze. Wszystkiego najmilszego, Mamo!