wtorek, 27 grudnia 2011

Poświąteczne remanenty...

...czyli odkrywanie, o czym zapomniałam przed świętami.
Na przykład o napisaniu przedświątecznego posta z życzeniami dla Czytelników, o zrobieniu zdjęć kilku rzeczy (które już rozeszły się w świat) i "szyszaków na ludziu" (jak prosiła Woalka), o pokazaniu zdjęć rzeczy, którym zdążyłam je zrobić zanim rozeszły się w świat. I o tych paru sprawach, co mi w ogóle umknęły w bożonarodzeniowej gonitwie (a miały być spokojne święta...) i nie ma nawet szans, żebym sobie teraz przypomniała, co to było... Zaczynam więc, w miarę możliwości mej pamięci, nadrabiać zaległości :)
Na początek "chałwa z rodzynkami" - kolczyki zrobione na początku grudnia.

środa, 21 grudnia 2011

10. Sznurkowe opowieści - podróż do Indii


Dawno, dawno temu dostałam od koleżanki kilka sznurków korali (sprowadzanych do sklepu z indyjską odzieżą): nie mogły trafić do sprzedaży ponieważ były zerwane lub brakowało im zapięć. Zdemontowałam je, posegregowałam i ukryłam w przepastnych pudłach z rzeczami do wykorzystania w bliżej nieokreślonej przyszłości. Teraz odkrywam te skarby na nowo i daję drugie życie :)

poniedziałek, 19 grudnia 2011

Dwa ptaki-filcaki

Ptaki-filcaki przyleciały ze mną do domu z ostatniego przedświątecznego robótkowania. Uszyłam je z syntetycznego filcu, wypchałam "podartą na strzępy" ubraniową ociepliną. Potem naszyłam skrzydełkowe aplikacje i ozdobiłam je haftem koralikowym, a na koniec zamontowałam cekinowe oczka i sznurkowe pętelko-nóżki. Pomysł zawdzięczam Beacie (dzięki za szablon i przepis na ptaszka z kwadratu) i dziewczynom z sobotnich spotkań robótkowych. Pozdrawiam Was serdecznie!

niedziela, 18 grudnia 2011

Kwiatek konkursowy

Odważyłam się i o tym napiszę, chociaż nie ma się czym chwalić :)
Odważyłam się i wysłałam tę zakładkę na konkurs "Pamiątka FOLKnOWA", gdzie chodziło o zaprojektowanie regionalnej pamiątki inspirowanej ludowymi motywami kwiatowymi związanymi z folklorem Małopolski. Wyniki ogłoszono (i tu nie mam się czym chwalić), wygrali lepsi - choć nie wszyscy zainspirowani motywami kwiatowymi, a raczej strojem ludowym w ogóle - projektanci. Gratulacje dla nagrodzonych i dla pomysłodawców projektu, bo każda promocja polskiego rękodzieła warta jest zachodu! A ja się cieszę, że mogłam wziąć udział :D

czwartek, 15 grudnia 2011

Mam i ja

Ha, mam i ja: wymarzone drewniane czółenko, ręcznie wyrzeźbione przez bardzo wiekowego snycerza i zdobyte dzięki koleżance ze szkoły! Może kiedyś zrobię podobne własnoręcznie :)

wtorek, 13 grudnia 2011

Pralinki

Mam słodkie skojarzenia z ciasteczkami almendrados, belgijskimi czekoladkami z marcepanem lub kawą o zapachu amaretto - migdał rządzi! Mogą być jeszcze migdały i pomarańcze, a do tego kieliszek wiśniówki (takiej lekko migdałowej oczywiście).
Takimi smakozapachami zaklinam zimę i proszę o śnieg, żebym mogła zacząć używać perfum, w których czuć właśnie migdały i pomarańcze, różę i odrobinę paczuli...

poniedziałek, 5 grudnia 2011

Rzecznik w sieci :)

W skarbach z wakacji wyszperałam płaski kamyk. Matowy, szary otoczak wygładzony przez rzeczne nurty. Postanowiłam wykorzystać go inaczej niż jako wypełnienie szklanej misy z różnościami i zamknęłam go w koronkowym gniazdku.

piątek, 2 grudnia 2011

Szyszaki


Wywarkoczyłam, skończyłam, mąż obfocił, a zimy brak... I tylko mi nie mówcie, że wywołuję wilka z lasu, ale taka pogoda, jak za oknem nie jest szczytem moich grudniowych marzeń.
Bo do noszenia szyszaków*, które grzeją niemiłosiernie, potrzebna jest odpowiednia sceneria i temperatura :) Nowy Świat już oświetlili, teraz poproszę o odrobinę śniegu i niewielki mróz.
*Nazwa wzięła się z mężowskich skojarzeń względem czapki, ale pasuje i do koloru i charakterystycznej szorstkości zgrzebnej wełny użytej przeze mnie do wydziergania tego kompletu.

środa, 30 listopada 2011

9. Sznurkowe opowieści - biało na białym


Czekając, aż lepszy z domowych fotografów zrobi zdjęcia szalika i czapki - wrzucam kolejny przyszyjnik. Szklany kamyk tym razem polukrowałam sznurkiem na biało, bo ja lubię bezy... Niby słodko słodka słodycz i nic poza tym. Chyba, że chodzi o "teksturę"*: krucha skorupka, która zaraz rozpływa się na języku i lekko ciągnące wnętrze. Mmmm... Bitter-sweet w smaku, a bittersweet w kolorze? Może. Ale zdjęć nie robiłam w wersji czarno-białej, kolory po prostu takie są naprawdę.
*Iwona, dzięki za to skojarzenie :)

poniedziałek, 28 listopada 2011

8. Sznurkowe opowieści - ab ovo


Na dobry początek - mam nadzieję. Chociaż za oknem wicher straszny wieje i niepokoi ciało i duszę, to może takie "przyszyjne" jajo pomoże mi zebrać się dziś w całość :)

czwartek, 24 listopada 2011

Zgrzebnie, czyli len

Z wycieczki do Żyrardowa, na którą wybrałyśmy się silną grupą*, przywiozłam metr lnianego płótna (i lniany krawat w jodełkę, ale tu nie o tym...). Tkanina musiała nabrać tzw. mocy urzędowej, co nastąpiło całkiem niedawno i powstał z niej zgrzebny woreczek, który jest tylko opakowaniem na prezent - drewniany grzebień do włosów.


*Ta silna grupa to kobieca ekipa z pewnych sobotnich spotkań robótkowych.

środa, 23 listopada 2011

7. Sznurkowe opowieści - Praktyczne szkło

Naszyjników nigdy dość! Takich przyszyjnych też. A ten poza taką właśnie długością ma i inne zalety - na przykład pasuje idealnie do klimatu serialu HBO "Gra o tron", gdzie dziwne istoty czają się we mgle białej jak mleko...
Takie mam skojarzenia z tym szklanym kamykiem, który pochodzenie ma banalne: został zakupiony w Praktikerze, zapakowany wraz z kolegami w plastikowy słoiczek. Ja opakowałam go po swojemu :)

wtorek, 15 listopada 2011

...

Szalik skończony (brak tylko guzików), czapka zaczęta, w planach bolerko... A tu trzeba jechać do szkoły :)
Ale obiecuję, że jak wrócę, to zdjęcia wrzucę.

piątek, 4 listopada 2011

Dzieje się, warczy... Warkoczy :)

Na zeszłą zimę nie zdążyłam, ale na tę zamierzam być lepiej przygotowana i spełniam jedno ze swoich marzeń: "dzieję" szalik gigant zapinany na guziki. I warczę na siebie. Bo pierwsza wersja wyszła za szeroka, sprułam więc ze dwadzieścia centymetrów udzierganej już robótki. Bo potem walczyłam z dobrym rozmieszczeniem dziurek... Bo przecież nie mogę, jak człowiek, rozrysować sobie wszystkiego, tylko lecę na żywo! Kto mnie zna - nie uwierzy, że mój żywioł może być tak chaotyczny (sama nie wierzę :), ale naprawdę chcę szybko mieć ten szalik. I oczywiście, "co nagle to po diable". A mogłam usłuchać mądrości ludowych...
Ale dzieje się, warkoczy...

środa, 2 listopada 2011

6. Sznurkowe opowieści - Kokos

Liście lecą z drzew, liście lecą z drzew... A mnie odbija palma w słonecznym kolorze yellow bahama. Wszystko to za sprawą korali z drzewa kokosowego, które dobrze się komponują w takim otoczeniu. Swoją drogą, to ostatnio popularny kolor w mojej okolicy: przybrały go niemal wszystkie kamienice naprzeciwko moich okien :) Trudno się nie zainspirować...

poniedziałek, 31 października 2011

Łucznictwo

Na wiklinowe ścieżki wkroczył "łucznik". Bo czyż nie z arkadami kojarzyć się może splot ścianek w tym typie koszyka zwanym tacką ażurową? Wyplata się całość szybko. Na tyle szybko, że ręce zdążą się tylko rozgrzać, a praca jest już skończona. I trzeba zrobić kolejne - chociażby tylko małe - "łucznicze" ćwiczenie, żeby nie zostawiać dłoni z tym szczególnym rodzajem niedosytu... A ponieważ wszystko, co małe (nawet jeśli nieco koślawe...) jest urokliwe, to dwa maleństwa znalazły się w dobrych rękach zanim zrobiłam im zdjęcia :)

piątek, 28 października 2011

5. Zaległe kolory jesieni, czyli sznurkowych opowieści część kolejna

Po zapowiedzi zimowej wracam do aktualnej pory roku i dalej działam w sznurkowym materiale. Zadziwiło mnie w nim to, że czerwony
sznurek bawełniany jest mniej gładki niż szary: zgrubienia utrudniające zaciąganie kółeczek pojawiały się znacznie częściej niż na wersji zgrzebnej. Ciekawe czemu?
Oczywiście pracuję czółenkiem dentystycznym (bo na nie da się nawinąć koraliki o średnicy 1 cm, jak te z barwionego koralu właśnie) i dużym czółenkiem granatowo-niebieskim.

czwartek, 27 października 2011

Opowieść zimowa mlekiem i miodem płynąca

Skończyłam, skończyłam, skończyłam! Powiększyłam "opowieść zimową" do 29 cm średnicy i pracę uważam za zakończoną. Dopowiedzenie w tytule dodałam w nadziei, że zima - mimo że długa i mroźna - będzie właśnie mlekiem i miodem płynąca. I nie mam tu na myśli napitku podawanego podczas przeziębienia, a wielość zrealizowanych pomysłów rękodzielniczych. No, zrealizowanych chociażby ze względu na to, że dzierganiu sprzyjają długie zimowe wieczory przy grzanym winie...

wtorek, 25 października 2011

4. Sznurkowe opowieści - Czarny pazur

W czarnej rozpaczy - związanej z bulbą - przypomniałam sobie jednak szczęśliwie, że nie pokazywałam pewnego naszyjnika, który obfociłam już jakiś czas temu. Jest z tej sznurkowej serii robionej na czółenku dentystycznym, a ozdobiłam go onyksami upolowanymi na tegorocznych targach "Złoto, srebro, czas".