Na zeszłą zimę nie zdążyłam, ale na tę zamierzam być lepiej przygotowana i spełniam jedno ze swoich marzeń: "dzieję" szalik gigant zapinany na guziki. I warczę na siebie. Bo pierwsza wersja wyszła za szeroka, sprułam więc ze dwadzieścia centymetrów udzierganej już robótki. Bo potem walczyłam z dobrym rozmieszczeniem dziurek... Bo przecież nie mogę, jak człowiek, rozrysować sobie wszystkiego, tylko lecę na żywo! Kto mnie zna - nie uwierzy, że mój żywioł może być tak chaotyczny (sama nie wierzę :), ale naprawdę chcę szybko mieć ten szalik. I oczywiście, "co nagle to po diable". A mogłam usłuchać mądrości ludowych...
Ale dzieje się, warkoczy...
Ale dzieje się, warkoczy...
Zawsze chciałam się nauczyć robić na drutach, ale to nie dla mnie... Zazdroszczę tej umiejętności :)
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na efekt końcowy :)
OdpowiedzUsuńFajny splot ,lubię robić warkocze .
OdpowiedzUsuńa ja nie umiem robic warkoczy :D ja to tylko prawe i lewe... warkocz tak, ale z włosów na głowie ;D
OdpowiedzUsuńKasiu, umiesz już więc wszystko, co trzeba! W drutowym pleceniu warkoczy też przekłada się "pasma", tylko złożone z oczek. Przydaje się do tego tzw. drut do warkoczy (http://www.toiowo.sklep.pl/index.php?prod_id=1012&products=product). A tu jest jeszcze obrazkowa instrukcja: http://www.learn2knit.co.uk/knitting/cables.php
OdpowiedzUsuńMarta popracuj nade mną , może się zarażę...
OdpowiedzUsuńBudzikowo,
OdpowiedzUsuńJak tylko się spotkamy mogę popracować nad "zarażaniem" :)
Tylko mi powiedz, czy potrzebujesz złapać bakcyla drutowania, czy chodzi już o same warkocze?
Na zimne dni-idealny;)
OdpowiedzUsuń