No, skoro objęłyśmy już kapitański mostek, to możemy wyruszyć w rejs, w podróż w poszukiwaniu frywolitkowego Eldorado. Ja już dawno rozpoczęłam przygotowania do tej wyprawy od zgromadzenia odpowiedniego sprzętu i materiałów. A znaleźć dobre, wytrzymałe nici metalizowane wcale nie było łatwo. Ale udało mi się i zakupiłam:
- niemieckie nici Metallic Madeira* No. 15 w kolorze Gold 27 (60% poliester, 40 % poliester metalizowany) - odcień miodowy, gładkie skręcone z trzech złotych spiralek owiniętych na białym "rdzeniu";
- tureckie nici firmy İPLİKSAN (skład pewnie podobny, ale nie opisany) - bardziej żółte, grubsze i lekko chropowate w dotyku, skręcane podobnie, ale na żółtym podkładzie.
Oba te kordonki (bo tak są też określane w sklepach internetowych) nadają się do frywolitek, ponieważ są wystarczająco gładkie i mocne i nie pękają podczas zaciągania kółeczek. Możliwe jest nawet prucie** robótki i dalsza praca tą samą nitką. Jedyne, co mi przeszkadza, to to, że na zaciągniętych słupkach ujawnia się kolor rdzenia.
Ale znając możliwości i ograniczenia "ekwipunku" można się udać na nieco krótszą eskapadę i zamiast od razu oczekiwać - jak konkwistadorzy - totalnego ozłocenia, zadowolić się złotawymi "przyusznymi dyndałkami", które (w dalszym ciągu pasując do kapitańskiego munduru) mogą być podstawą pirackiej stylizacji.
- niemieckie nici Metallic Madeira* No. 15 w kolorze Gold 27 (60% poliester, 40 % poliester metalizowany) - odcień miodowy, gładkie skręcone z trzech złotych spiralek owiniętych na białym "rdzeniu";
- tureckie nici firmy İPLİKSAN (skład pewnie podobny, ale nie opisany) - bardziej żółte, grubsze i lekko chropowate w dotyku, skręcane podobnie, ale na żółtym podkładzie.
Oba te kordonki (bo tak są też określane w sklepach internetowych) nadają się do frywolitek, ponieważ są wystarczająco gładkie i mocne i nie pękają podczas zaciągania kółeczek. Możliwe jest nawet prucie** robótki i dalsza praca tą samą nitką. Jedyne, co mi przeszkadza, to to, że na zaciągniętych słupkach ujawnia się kolor rdzenia.
Ale znając możliwości i ograniczenia "ekwipunku" można się udać na nieco krótszą eskapadę i zamiast od razu oczekiwać - jak konkwistadorzy - totalnego ozłocenia, zadowolić się złotawymi "przyusznymi dyndałkami", które (w dalszym ciągu pasując do kapitańskiego munduru) mogą być podstawą pirackiej stylizacji.
*o nich już kiedyś pisałam
**czyli, we frywolitkach, mozolne rozwiązywanie zaciągniętych supełków/słupków
Rewelacyjne!
OdpowiedzUsuńThey are both beautiful but the one on the left is especially stunning.
OdpowiedzUsuńśliczne!
OdpowiedzUsuńGreat earrings! :)
OdpowiedzUsuń