Alchemia rzeczy...
Przemiany, przeróbki, przetwory i opowieści o czasie własnoręcznie zaklinanym
środa, 13 marca 2013
Żmijka dziesiąta - barć
Tym razem naszyjnik, ale znowu nie w kolorach nadchodzącej (wciąż jednak mam nadzieję) pory roku, tylko w barwach jesieni płynącej złotym miodem z leśnych barci: szklane koraliki i drewniane baryłeczki połączone w szydełkowym sznurze tureckim.
Jak tak chcesz wiosennych skojarzeń, to polecam "miodek" w wersji wiosennej czyli syrop z mniszka lekarskiego znanego jako dmuchawce.Kolor akurat pasuje ;-)
Syrop z mniszka... Znaczy mleczyk? Oj, mnie się skojarzył ze sceną z "Epoki lodowcowej" :) I znowu jakoś mało wiosennie, ale to przez to, co za oknem :D
O widzę, że praca wre!!! Kolejny extra naszyjnik!!!
OdpowiedzUsuńTo też trochę "przeterminowana" praca jest - ostatnio wkleiłam tylko końcówki w zapięcie...
Usuń:)
Jak tak chcesz wiosennych skojarzeń, to polecam "miodek" w wersji wiosennej czyli syrop z mniszka lekarskiego znanego jako dmuchawce.Kolor akurat pasuje ;-)
OdpowiedzUsuńSyrop z mniszka... Znaczy mleczyk?
UsuńOj, mnie się skojarzył ze sceną z "Epoki lodowcowej" :)
I znowu jakoś mało wiosennie, ale to przez to, co za oknem :D
Ciekawe połączenie ;)
OdpowiedzUsuńI pierwsze takie i ostatnie, bo nie mam już drewnianych koraliczków do zrecyklingowania :)
Usuń