Mała papierowa puszeczka z metalowym denkiem była pierwotnie opakowaniem zbiorczym na długopisy i nie miała oryginalnego wieczka. Dorobiłam je więc sama z kilku tekturowych kółek sklejonych warstwowo (jak blaty biszkoptu w przekładanym kremem torcie) i dodałam tasiemkową pętelkę. A po oklejeniu i puszki, i wieczka resztkami czarnej papierowej torebki ozdobiłam - jak na "tort" przystało - różyczkami, które jednak nie są ani różowe, ani słodkie. Sznurkowa pseudokokardka dopełnia całości polakierowanej na koniec dla utrwalenia. Ufff... Robi się łatwiej niż opisuje...
a wygląda i apetycznie i elegancko!
OdpowiedzUsuńA dziękuję!
Usuń:D
Fajne... świetny klimat.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńTeż mi się ta "nieróżowość" podoba.
Idealna do przechowywania własnoręcznie zrobionych śliwek w czekoladzie :-)))
OdpowiedzUsuńNo, trzy śliwki może wejdą :)
UsuńAle gdyby zrobić daktylowe pralinki (takie malutkie), to dało by się upchnąć więcej...