Wyrosło mi, niewielkie*. Pielęgnowałam je na ramie, aż zaczęło się pojawiać na tkanym tle: wiązałam najpierw zwarty pień, a potem konary i - z uporem poprawianą - "dłużej-włosą" koronę. Zamknęłam wszystko od góry klamrą brązowej bordiury. Na koniec przystrzygłam pień i gałęzie, resztę pozostawiając nieuczesaną, abym mogła zanurzyć w niej dłoń... I już mam moje prywatne, ciepłe drzewko, które nawet zimą nie zgubi liści :)
*Całość - łączeni z frędzlami - ma wymiary 18,5 x 32 cm.
Piękne drzewo... Zachęca, żeby zanurzyć rękę w koronie :D
OdpowiedzUsuńmam dokładnie takie same odczucia :)
OdpowiedzUsuńpiękne drzewko
pozdrawiam wiosennie
super pomysł!! robi wrażenie to drzewo!!
OdpowiedzUsuńNie jestm inna. Mnie rónież taka przytualnka zachwyca!
OdpowiedzUsuńPrzepiękne drzewo, bardzo przypadło mi do gustu! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń