Dzika róża w wersji naszyjnikowej zaczęła powstawać w drodze na podkrakowską ETNOmanię - czyli to też wakacyjna prehistoria. Ale, ponieważ wzięłam ze sobą tylko jedno czółenko i szpulkę sznurka, mogłam wykonać wyłącznie pierwszy rządek z zawieszonymi na łuczkach koralami. Reszta powstała po powrocie. Można więc powiedzieć, że naszyjnik powstawał przez pół Polski: tam i z powrotem :)
Cudny! Uwielbiam takie zestawienia kolorów:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJejku jaki cudny :-)
OdpowiedzUsuńVery elegant!! :)
OdpowiedzUsuńA to jeszcze nie koniec :)
OdpowiedzUsuń!!!!
OdpowiedzUsuń