Alchemia rzeczy...
Przemiany, przeróbki, przetwory i opowieści o czasie własnoręcznie zaklinanym
wtorek, 15 stycznia 2013
Żmijka ósma - liliowy niedusiciel
Najdłuższy koralikowy sznur, jaki do tej pory wykonałam: naszyjnik dla Mamy. Dwukrotnie owinięty na nadgarstku zmienia się w bransoletkę - taka mała dawka codziennej magii :)
Przyznam się, że ja też od dwóch, trzech miesięcy siedzę w tych koralikowych bransoletkach i te chwile z nimi wprawiają mnie w błogostan, jakiś rodzaj terapii chyba ;-) Podobnie jak Ty największy problem dla mnie to te końcówki - wciąż nie takie ;-)
Dziękuję , Nuta! Elishafciarko, może nowy rok przyniesie nam nowe końcówki :) Evitad, koraliki, to te malutkie "euroclassy", które można kupić w Empiku, ale jaki to dokładnie rozmiar, to nie mam pojęcia...
Fajne są te Twoje żmijki! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPrzyznam się, że ja też od dwóch, trzech miesięcy siedzę w tych koralikowych bransoletkach i te chwile z nimi wprawiają mnie w błogostan, jakiś rodzaj terapii chyba ;-) Podobnie jak Ty największy problem dla mnie to te końcówki - wciąż nie takie ;-)
OdpowiedzUsuńPiękny jest! Sliczny kolor :) a jaka wielkość koralikow?
OdpowiedzUsuńDziękuję , Nuta!
OdpowiedzUsuńElishafciarko, może nowy rok przyniesie nam nowe końcówki :)
Evitad, koraliki, to te malutkie "euroclassy", które można kupić w Empiku, ale jaki to dokładnie rozmiar, to nie mam pojęcia...
Witam!
OdpowiedzUsuńNie lubię tego robić, ale rozkręcam się i zapraszam na mojego bloga http://pola5.blogspot.com/ na którym o wszystkim i dla wszystkich :)
Pola, ale czego nie lubisz robić: rozkręcać się czy zapraszać? Bo nie wiem, czy mam się czuć zaproszona, czy lepiej nie...
Usuń;)