wtorek, 15 stycznia 2013

Żmijka ósma - liliowy niedusiciel

Najdłuższy koralikowy sznur, jaki do tej pory wykonałam: naszyjnik dla Mamy. Dwukrotnie owinięty na nadgarstku zmienia się w bransoletkę - taka mała dawka codziennej magii :)

6 komentarzy:

  1. Fajne są te Twoje żmijki! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyznam się, że ja też od dwóch, trzech miesięcy siedzę w tych koralikowych bransoletkach i te chwile z nimi wprawiają mnie w błogostan, jakiś rodzaj terapii chyba ;-) Podobnie jak Ty największy problem dla mnie to te końcówki - wciąż nie takie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękny jest! Sliczny kolor :) a jaka wielkość koralikow?

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję , Nuta!
    Elishafciarko, może nowy rok przyniesie nam nowe końcówki :)
    Evitad, koraliki, to te malutkie "euroclassy", które można kupić w Empiku, ale jaki to dokładnie rozmiar, to nie mam pojęcia...

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam!
    Nie lubię tego robić, ale rozkręcam się i zapraszam na mojego bloga http://pola5.blogspot.com/ na którym o wszystkim i dla wszystkich :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pola, ale czego nie lubisz robić: rozkręcać się czy zapraszać? Bo nie wiem, czy mam się czuć zaproszona, czy lepiej nie...
      ;)

      Usuń