No i stało się... Chciałam odpocząć od frywolitek i wzięłam się za zaległości. Na pierwszy ogień poszła sukienka, którą przerabiam na bluzkę i ocieplacz "nakarczny". Dzianinka owej sukienki cienka, a każde oczko trzeba złapać, żeby się nie pruło. No i łapałam. Cały wieczór łapałam szydełkiem nr 0,6. A potem się okazało, że "złapałam" też ganglion. I mam piękną gulę na lewym nadgarstku, który teraz muszę oszczędzać.
Dziergam od czwartego roku życia i pierwszy raz spotyka mnie taka "rękodzielnicza" przypadłość. Uff, uff... Złe, niedobre coś. Buu...
Dziergam od czwartego roku życia i pierwszy raz spotyka mnie taka "rękodzielnicza" przypadłość. Uff, uff... Złe, niedobre coś. Buu...
"Ganglion"? Wcześniej tej nazwy nie słyszałam. Wiwat Google! ;)
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś zapalenie zaczepów mięśniowych w okolicach barku... po krojeniu wielkiej michy sałatki warzywnej. Porada lekarza - następnym razem przed taką pracą zrobić mięśniom i stawom rozgrzewkę.
Może i Tobie przed większymi robótkami przydałaby się rozgrzewka? :)
Oh, no! Better stick to tatting! No more crochet hooks...
OdpowiedzUsuńFox : 0
Daj odpocząć dłoniom może wtedy samo przejdzie. Ja niestety musiałam mieć zabieg chirurgiczny.Ale bądź dobrej myśli, bo samo też znika.
OdpowiedzUsuńHej, hej!
OdpowiedzUsuńMiałam wrażenie, że cały czas rozgrzewam i stawy i mięśnie... Ale mogłam je nadwyrężyć kilka dni wcześniej, jak dźwignęłam starą ciężką maszynę do szycia jedną ręką. No i potem, to już tylko dobiłam nadgarstek.
Wczoraj jednak trochę frywolitkowałam, bo mnie strasznie nosiło, jak nic nie robiłam. Bulba nie urosła, a może nawet zaczęła się wchłaniać :)
Fox, you're right: it was treacherous crochet hook...
Twoje "Uff,uff" skojarzyło mi się z Winnetou;-)..czytałaś?
OdpowiedzUsuńNie, nie czytałam Winnetou, ale chciałam być Indianinem (trochę jednak inaczej się to skończyło, niż w przypadku autora książki "Znaczy Kapitan"). Czytałam trylogię Szklarskich "Złoto Gór Czarnych" i książki Wernica :)
OdpowiedzUsuń