sobota, 22 października 2011

Bulba przeklęta...

No i stało się... Chciałam odpocząć od frywolitek i wzięłam się za zaległości. Na pierwszy ogień poszła sukienka, którą przerabiam na bluzkę i ocieplacz "nakarczny". Dzianinka owej sukienki cienka, a każde oczko trzeba złapać, żeby się nie pruło. No i łapałam. Cały wieczór łapałam szydełkiem nr 0,6. A potem się okazało, że "złapałam" też ganglion. I mam piękną gulę na lewym nadgarstku, który teraz muszę oszczędzać.
Dziergam od czwartego roku życia i pierwszy raz spotyka mnie taka "rękodzielnicza" przypadłość. Uff, uff... Złe, niedobre coś. Buu...

6 komentarzy:

  1. "Ganglion"? Wcześniej tej nazwy nie słyszałam. Wiwat Google! ;)
    Miałam kiedyś zapalenie zaczepów mięśniowych w okolicach barku... po krojeniu wielkiej michy sałatki warzywnej. Porada lekarza - następnym razem przed taką pracą zrobić mięśniom i stawom rozgrzewkę.
    Może i Tobie przed większymi robótkami przydałaby się rozgrzewka? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oh, no! Better stick to tatting! No more crochet hooks...
    Fox : 0

    OdpowiedzUsuń
  3. Daj odpocząć dłoniom może wtedy samo przejdzie. Ja niestety musiałam mieć zabieg chirurgiczny.Ale bądź dobrej myśli, bo samo też znika.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej, hej!
    Miałam wrażenie, że cały czas rozgrzewam i stawy i mięśnie... Ale mogłam je nadwyrężyć kilka dni wcześniej, jak dźwignęłam starą ciężką maszynę do szycia jedną ręką. No i potem, to już tylko dobiłam nadgarstek.
    Wczoraj jednak trochę frywolitkowałam, bo mnie strasznie nosiło, jak nic nie robiłam. Bulba nie urosła, a może nawet zaczęła się wchłaniać :)
    Fox, you're right: it was treacherous crochet hook...

    OdpowiedzUsuń
  5. Twoje "Uff,uff" skojarzyło mi się z Winnetou;-)..czytałaś?

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie, nie czytałam Winnetou, ale chciałam być Indianinem (trochę jednak inaczej się to skończyło, niż w przypadku autora książki "Znaczy Kapitan"). Czytałam trylogię Szklarskich "Złoto Gór Czarnych" i książki Wernica :)

    OdpowiedzUsuń