Uparłam się. Uparłam się na ten kolor i oczywiście przesadziłam: dałam do gliny zbyt dużo tlenku kobaltu i zamiast niebieskiego jeansu wyszedł wściekły granat... Dowściekliłam go jeszcze szkliwieniem, ale co tam - raz się żyje :) Więc z tego uporu - żeby też nie robić z barwionej gliny koralikowej biżuterii - powstała miseczka wylepiana w prowizorycznej formie (czyli metalowej misce wyłożonej folią). Najpierw jasny placek dna, potem "ślimaczki" jasne i ciemne, jeszcze jasne uszczelniające wnętrze. I koniec. Koniec ceramicznej Odysei...
I tuoi lavori sono bellissimi. Complimenti!!!
OdpowiedzUsuńGrazie :)
UsuńCo chcesz od tego kolorku! Fajna ceramika!
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa :)
OdpowiedzUsuń